Tak na dobrą sprawę to nie wiem czy bym chciała zostać w San Miguel de Allende gdyby nie kuchnia meksykańska. Pewnie nie, biorąc pod uwagę jak bardzo jedzenie jest dla mnie ważne. Wychodząc z założenia że ma być nie tylko smaczne ale przede wszystkim zdrowe kuchnia meksykańska spełnia te wymagania w stu procentach.
Wszystko tutaj jest bardzo świeże, dojrzałe i soczyste……nic dziwnego gdy ziemia jest kąpana w słońcu przez prawie 365 dni w roku.
Dosłownie na każdym rogu można kupić świeżo wyciśnięty sok owocowy, z jednego rodzaju owoców lub też koktajl jak np. Jugo verde (sok pomarańczowy zmiksowany ze szpinakiem, selerem naciowym oraz kaktusem). Świeży sok jest również podawany w szkołach do śniadania czy lunchu. Na tych samych straganach można też kupić owoce, warzywa obrane i pokrojone w foliowych woreczkach, wystarczy tylko mieć czyste ręce.
Do ulubionych przekąsek meksykanów należą fasola cieciorka oraz orzeszki ziemne polane sokiem ze świeżo wyciśniętej lemonki oraz odrobiną papryki. Muszę przyznać , że szybko ku mojemu zadowoleniu stało się to hitem w naszej rodzinie. Białko zawarte w tych roślinach to samo zdrowie!!!
Jeśli chodzi o dania główne to są świetnie zrównoważone jeśli chodzi o zawartość składników odżywczych. Śniadania to przede wszystkim jajka czyli doskonały sposób aby zmusić swój metabolizm do spalania większej liczby kalorii od rana. Największy posiłek czyli obiad jest spożywany w ciągu dnia ok 3 po południu jak dzieci wracają ze szkół. Zazwyczaj jest to danie z ryby lub mięsa z warzywami oraz garść ryżu czy tortilia. Na kolację już tylko coś małego.
Próbowaliśmy już tamales (masa mąki kukurydzianej, mięsa oraz przypraw zawinięta w liście kukurydziane i ugotowane na parze), gorditas (grube tortilie nadziewane dosłownie wszystkim), enchiladas (naleśniki meksykańskie na ostro), empanadas (bułeczki w kształcie dużych pierogów nadziewane mięskiem i warzywami) i jeszcze się nie zawiedliśmy. Jak dla mnie to trochę za dużo tej kukurydzy, ale tylko dlatego że pewnie jest genetycznie modyfikowana, jak większość kukurydzy na całym świecie. Nie będziemy z niej rezygnować po prostu trochę ograniczymy jej spożycie:-)
Przyjeżdzając tutaj naprawdę nie sądziłam, że bez żadnego problemu będę mogła kupić prawie wszystko Bio. Co sobotę odbywa się tu targ, na którym wszystko jest naturalne, bez pestycydów i innego syfu dodawanego przy zwyczajnej produkcji.
Jestem tam co sobotę, robię zakupy i ładuję je do mojego rowerowego koszyka by szybko wrócić do domu i przygotować obiad dla moje rodzinki, która wraca z biblioteki bardzo ale to bardzo głodna:-)