Wycieczka do Mexico City nie może się odbyć bez wizyty w Casa Azul, domu największej meksykańskiej malarki Fridy Kahlo.
Nazywa się tak bo ściany są pomalowane na niebiesko, inaczej Niebieski Dom. To właśnie tutaj się wychowała ze swoimi 4 siostrami oraz później zamieszkała ze swoim mężem, sławnym muralistą Diego Rivera.
Frida miała bardzo barwne ale też pełne cierpienia życie. Jako dziecko przeszła polio a mając kilkanaście lat była ofiarą wypadku, który prawie że roztrzaskał jej kręgosłup, żebra i miednicę.
Niestety mimo długich tygodni w szpitalu wypadek ten nie dał już nigdy o sobie zapomnieć. To właśnie tam, w szpitalu zaczęła malować.
Cierpiała bardzo często musząc brać silne środki przeciwbólowe by w miarę normalnie funkcjonować.
Ten wypadek także przekreślił jej szansę na bycie matką, którą zostać tak bardzo pragnęła.
Historia jej życia bardzo mnie porusza. Zwiedzając jej dom ze łzami w oczach ciągle pytałam czy byłaby równie dobrą artystką mając bardziej szczęśliwe życie???
Jej obrazy są wiernym odzwierciedleniem jej przeżyć, to jest jej autobiografia. Utrzymana w niezwykłym stylu, to taki trochę „folk”, trochę surrealizm w barwnych kolorach… po meksykańsku. Jak to ujęła moja koleżanka Estefania: Frida es Mexico, i ja się z nią zupełnie zgadzam…