Przedostatni dzień miast na rajskiej wyspie spędziliśmy w punkcie pierwszej pomocy. Dzień wcześniej, jeżdżąc po lesie na rowerach Nadia złapała (drugiego już tego lata) kleszcza. Próbując go wyjąć udało nam się go zdekapitować, dzięki czemu lokalna służba zdrowia miała niepowtarzalną okazję wykazania się zdolnościami manualnymi. Teraz obserwujemy i mamy nadzieję, że nie będzie żadnych rumieni…
Ostatni dzień na Hunting Island spędziliśmy polując na kraby. Zdecydowaliśmy, że ta właśnie umiejętność może się bardzo w naszych podróżach przydać, a co za tym idzie zdecydowaliśmy się zainwestować w naukę. Okazało się, że złowienie kraba nie przedstawia specjalnie większego problemu. Zaproszenie go jednak do twojego wiaderka, to już inna bajka. Zwierzątko zdecydowanie nie lubi być gościem honorowym na obiedzie i w związku z tym walczy o życie z wielką zaciekłością. Udało nam się złapać ich jednak na tyle, że wystarczyło na sałatkę do kilku kanapek. Zaczynam rozumieć dlaczego mięso kraba jest tak drogie…
Dziś jedziemy dalej. Po tygodniu na tropicalnej wyspie i blisko miesiącu mieszkania w namiocie, zdecydowaliśmy się na tydzień odpoczynku. Będziemy mieszkać w hotelu w Jacksonville, gdzie chcemy rozplanować sobie dalsze etapy naszej włóczęgi. Po drodze wstąpiliśmy na lunch do Savannah, gdzie spotkaliśmy przemiłą parę Polaków z… Chorzowa!